fbpx
Dostawa do Sklepu Społecznego w Gdyni 5.03.2021

Wojna nauczyła nas nowych słów – relacja ze Sklepu Społecznego w Gdyni

Przekazujemy Wam kilka słów od Małgorzaty Bierejszyk, człowieka-instytucji, animatorki i kierowniczki Sklepów Społecznych w Gdyni, gdzie prowadzimy też punkt wsparcia dla uchodźców z Ukrainy. Więcej informacji o możliwościach pomocy żywnościowej w Trójmieście możecie znaleźć tutaj.


Ostatni tydzień był dla nas czasem wielkiej nauki. Do naszej zwyczajnej działalności doszło ekspresowe i wszechstronne dokształcanie się. A to przepisy prawa, a to języki obce, a to praktyczne aspekty psychologii.

Wolontariusz gotowy pomagać codziennie, któremu muszę kategorycznie powiedzieć, że nie będzie potrzebny. Oczywiście, jego pomoc byłaby bardzo cenna, ale wiem, że nie mogę od niego wymagać aż tyle, bo każdy ma swoje życie i potrzebę odpoczynku. Gdy mówi, że przyszedł zmęczony, owinął się kołdrą i zasnął, a obudził się o pierwszej w nocy i zaczął smażyć rybę… Sprawa jest jasna. Pośmialiśmy się razem z nocnej rybki i poprosiłam o pomoc kogoś innego.

Wolontariuszka jest w pełnej gotowości, może pojechać dokądkolwiek, byle czuć, że coś robi. Wiem, że w tygodniu dzieliła czas między pracę zawodową i wolontariat. Nie dzwonię, utrzymujemy delikatny kontakt w postaci podsyłania i lajkowania sobie memów. Jestem, pamiętam, odbiorę od niej telefon. Wszystko. W weekend robiła czipsy z bananów i bawiła się z synem.

Osoba odbierająca żywność płacze. Łzy napływają mi do oczu. Porozumiewamy się spojrzeniem, nie pytam o nic. Jeśli ktoś chce, mówi mi parę słów o rodzinie. Córka już przejechała granicę, niepełnosprawny brat dostał pozwolenie na wyjazd, a tak się o niego bali. Ale są chwile, kiedy zachowuję się, jakbym nie słyszała szmeru rozmów. Paszport, paczka, podpis. Paszport, paczka, w jakim wieku dzieci, podpis. Paszport, paczka, ulotka z MOPS, jak uzyskać zaświadczenie od Straży Granicznej, podpis. Spokojnie, to w Gdyni, nie musicie wracać na granicę. Tu wszystko jest napisane. Spokojnie, przeczytacie w domu. Tak, jest po ukraińsku. Tak, rozumiemy was, możecie mówić po ukraińsku. Tak, możecie mówić po rosyjsku.

Często są z nami wolontariuszki z Ukrainy. Białorusinki, które same nie tak dawno uciekły do Polski, też oferują pomoc. Biorę kontakt, bo to pomoc specjalistyczna, psychologiczna. Taki kontakt jest na wagę złota, platyny i diamentów.

Kompletowanie paczek w Sklepie Społecznym w Gdyni 5.03.2022Słuchamy. Staramy się dostroić. Do kogo „pażałsta” i „spasiba”, do kogo „bud’łaska” i „diakuju”. Akurat te słowa znamy, bo od dawna z pomocy sklepów społecznych korzystają obcokrajowcy w początkach swojej nowej, migranckiej rzeczywistości. To przed wojną. Nasze nowe słówka to „stempel”, „zaświadczenie”, „straż graniczna”, „pieluszki”, „infolinia” i „punkt informacyjny”.

Uczę się prosić o pomoc. Okazuje się, że to nie takie trudne, a w dodatku całkiem skuteczne, bo ludzie chcą się dzielić swoim czasem i energią. Uczę się przyjmować zaoferowaną kawę. Ciepła, dobra, a zapomniałam, że robota o suchym pysku to żadna robota. Uczę się pilnować komfortu termicznego. Kto wie, o ile wolniejsze są zziębnięte dłonie i wychłodzony długopis, zrozumie, o czym mówię. Tylko w głowę jakoś za gorąco. A, nie miałam czasu zdjąć czapki. Wracam do siebie. Do tu i teraz. Chwila przerwy, nie, jeszcze nie wpuszczamy. Okej, już możemy.

Zagląda szef, daje drobny podarunek na Dzień Kobiet od męskiej części zespołu. Dziękowałam już chłopakom? Pewnie tak. Tulipany leżą na biurku. Dwa bukiety, bo wolontariuszka zapomniała zabrać swoich. Jeden oddaję paniom z zaprzyjaźnionej organizacji. Wszystko krąży, krążą rzeczy, informacje, opinie, nastroje. A tak niedawno zapisywałam klientów na standardowy odbiór żywności, właśnie na Dzień Kobiet. Ile było śmiechu, że datę łatwo zapamiętać. Teraz widzę w paszporcie datę wjazdu do Polski: 8 marca.

Tak miło jest wziąć do ręki paszport w kolorowej okładce. Tak miło jest, gdy dzieci chcą pomóc i podają paszporty rodziców „cioci” lub „wujkowi”, na których właśnie awansowaliśmy, gdy z powagą oddają papierek po zjedzonej czekoladce. Tak miło jest, gdy dzięki ogromnej hojności gdynian mamy na półce akurat to, o co pytają rodzice. Mleko „trójka”, słoiczki dla dwulatka, ale nie warzywne, tylko owocowe. Tak, ta zbiórka żywności nas podbudowała, również duchowo. Kochani, przynieśliście nam właśnie to, o co prosiliśmy, a do tego często dawaliście produkty zapakowane z mocną siatkę. Chciałabym podziękować wszystkim za wrażliwość. Prosiliśmy o siatki i torby, bo są niezbędne. Wiele uśmiechów się pojawiło na widok solidnej, wielorazowej torby, w której zmieści się wszystko lub prawie wszystko. Świat stał się lepszy, kiedy w momencie, gdy wydaliśmy ostatnią foliową reklamówkę, zjawił się człowiek lub anioł z całym kartonem (!) bawełnianych toreb. Może to teraz czyta… Dzięki! Po prostu, dzięki!

Obraz, który we mnie zostanie, to nie tylko kartony pełne jedzenia, urozmaicone paczki, takie z ofiarowanych produktów, a nie standardowe, identyczne. To nie tylko setki dłoni podających mi dokumenty. Zapamiętam radziecki dowód osobisty. Starsza pani, która przyjechała z Ukrainy z rodziną, najwidoczniej nie spodziewała się, że kiedyś będzie jej potrzeby inny dokument. Taki miała, taki zabrała ze sobą do Polski. W ostatnim czasie widziałam na żywo inflację, a teraz zobaczyłam na żywo historię.

Małgorzata Bierejszyk

Animatorka i kierowniczka Sklepów Społecznych w Gdyni

Sklep Społeczny w Gdyni

Gdynia: Sklepy Społeczne z doskonałym wynikiem w 2021 roku!

2021 roku dwa Sklepy Społeczne w Gdyni – w Orłowie i na Obłużu – przekazały Klientom ponad 55,6 ton jedzenia uratowanego przed zmarnowaniem z ponad 20 gdyńskich supermarketów, hurtowni i restauracji. Aby zapełnić półki Sklepów, kierowcy Banku Żywności w Trójmieście pokonywali codziennie ok. 80 kilometrów. Przez cały rok na liczniku stuknęło nam 16160 km!

Jedzenie ze Sklepów Społecznych trafiło do 881 gdyńskich gospodarstw domowych. Ponad połowa z nich prowadzona była przez osoby samotne i pary. Zdecydowaną większość Klientów stanowiły osoby, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej, ale z różnych powodów nie mogły skorzystać z usług pomocy społecznej: migranci, osoby poszukujące pracy lub oczekujące na pierwszą wypłatę albo rodziny w kwarantannie.

Waga torby z zakupami dla jednej osoby wynosiła co najmniej 2,5 kg (choć zazwyczaj mieliśmy dla naszych Klientów jeszcze różne dodatki i gratisy). Takich toreb w 2021 roku wydaliśmy aż 20 353!

Po jakie produkty najchętniej sięgali nasi Klienci? Przez rok wybrali ponad 20 ton świeżych warzyw i owoców, na drugim miejscu znalazł się nabiał – 13,5 tony, a podium zamykają mieso, wędliny i ryby, których wydaliśmy 8,8 ton. Oprócz tego ze Sklepowych półek znikło niemal 5 ton pieczywa, 3,8 ton dań gotowych i 2,8 ton słodyczy.

Oboma Sklepami Społecznymi w Gdyni kierowała jedna osoba – niezastąpiona Małgorzata Bierejszyk. Oprócz niej o codzienne sprawne funkcjonowanie Sklepów dbało 7 wspaniałych Wolontariuszy: Svitlana, Olha, Inna, Marianna, Janusz, Krzysiek i Atman. No i nie możemy też zapomnieć, że wszelkie działania naszych placówek stale wspierał – i wspiera dalej! – gdyński MOPS. Dziękujemy Wam serdecznie!

Infografika z wynikami gdyńskich Sklepów Społecznych w 2021 roku

Sklep Społeczny w Gdyni

Jedzenie za darmo w Trójmieście? Tak, to możliwe!

Czy naprawdę „nie ma czegoś takiego jak darmowy lunch”? Cóż, Milton Friedman miał rację, że wszystko ma swoją cenę. Mimo to bezpłatne jedzenie istnieje, a dostęp do niego jest znacznie łatwiejszy, niż mogłoby się wydawać. Oto kilka inicjatyw, które pozwalają na zdobycie jedzenia w mieście w inny sposób niż kupowanie go w sklepie.

Jedzenie kontra wykluczenie

Zacznijmy od własnego podwórka, czyli od jedzenia w służbie ludziom. Istnieje w Trójmieście kilka inicjatyw skupionych wokół idei pomocy żywnościowej. Wśród nich sklepy społeczne, których nazwa być może kojarzy się z zakupami, ale jednak od klientów nie wymaga się pieniędzy.

Pierwszy sklep społeczny otworzyliśmy w Gdyni-Orłowie jesienią 2017 roku. Jego formuła, pozwalająca klientom samodzielnie wybierać najbardziej potrzebne towary i produkty, była jak na polskie realia bardzo nowatorska. Naszą intencją było nie tylko wypróbowanie nowej formy pomocy, ale też stworzenie miejsca łączącego wsparcie z niemarnowaniem. Na półkach sklepów społecznych znajdują się bowiem świeże produkty z krótkimi terminami ważności, które pozyskujemy od sieci handlowych i hurtowni. W ten prosty sposób korzyści odczuć mogą nie tylko potrzebujący, ale i środowisko, a więc każdy z nas.

Pierwszy sklep społeczny okazał się na tyle dużym sukcesem, że w 2019 roku w partnerstwie z lokalnymi władzami otworzyliśmy dwa kolejne punkty: w gdańskim Nowym Porcie i na gdyńskim Obłużu. Niespodzianką było dla nas to, jak szybko sklepy zgromadziły wokół siebie społeczność sympatyków – wolontariuszy i darczyńców przynoszących produkty. Potencjał sklepów dostrzegły też inne organizacje, dzięki czemu nasze miejsca stały się skrzynkami kontaktowymi dla osób potrzebujących wsparcia.

O szczegółach funkcjonowania sklepów społecznych można przeczytać tutaj.

Do najważniejszych inicjatyw związanych z pomocą żywnościową trzeba na pewno zaliczyć także Zupę Na Monciaku. Ten kolektyw raz w tygodniu przygotowuje ciepły posiłek, który następnie jest wydawany w centrum Sopotu, na ul. Bohaterów Monte Cassino. Wsparcie adresowane jest do osób ubogich, najczęściej w kryzysie bezdomności. Obok zupy na miejscu można otrzymać także środki higieniczne i czystą bieliznę – wszystko to pozyskiwane jest od darczyńców lub kupowane z dobrowolnych datków.

W jesienno-zimowe noce na ulice Trójmiasta wyjeżdża Autobus SOS. Na kolejnych przystankach osoby bezdomne mogą uzyskać ciepły posiłek i suchy prowiant. Na pokładzie pojazdu dostępne jest też wsparcie ratownika medycznego i pracownika socjalnego, który udziela informacji dotyczących noclegowni, schronisk i innych form pomocy dla osób w kryzysie. Inicjatorem Autobusu SOS jest Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta, ale Bank Żywności w Trójmieście też ma tu swój drobny wkład – wszystkie posiłki gotowane są z produktów uratowanych przed zmarnowaniem!

Wyhoduj i zjedz

Stare dobre działki wróciły do łask w epoce pandemicznych lockdownów. Mało kto jednak wie, że jako inicjatywa po raz pierwszy pojawiły się na zachodzie Europy na początku XIX wieku. Niewielkie ogródki miały służyć robotnikom i mieszczanom do samodzielnego hodowania warzyw i owoców, które w dużych miastach były drogie i trudno dostępne.

Pierwsze działki na terenach dzisiejszej Polski powstały w 1987 roku w Grudziądzu. Rodzinne Ogródki Działkowe „Kąpiele Słoneczne” były nowinką, która szybko zyskała tysiące zwolenników. Dobra passa działek – z krótkimi przerwami – trwa do dziś. W zalewie przemysłowo produkowanej żywności młode pokolenie odkrywa rodzinne ogródki jako miejsca odpoczynku, samodzielnej uprawy ekologicznego jedzenia i nawiązywania kontaktu z naturą.

Bardziej otwartą wersją działek są miejskie ogrody społecznościowe. Trend zwany „urban gardening” od kilku lat z różnym powodzeniem przewija się przez polskie miasta. Nowinka? Niekoniecznie. Pierwsze ogrody społecznościowe, zwane „victory gardens” pojawiły się w Kanadzie i Wielkiej Brytanii już po I wojnie światowej – rządy zachęcały wówczas obywateli do kolektywnego hodowania żywności. Chodziło nie tylko o uzupełnienie niedoborów żywnościowych wywołanych powojennym kryzysem, ale i o efekt propagandowy, czyli podniesienie morale i pokazanie, że „mimo wszystko damy radę”.

W XXI wieku ogrody społecznościowe powróciły w nieco zmienionej formie. Ziemia w miastach osiąga niebotyczne ceny, więc miejskie ogródki, zakładane na podwórkach i skwerach, stanowią namiastkę działek. Skromne plony były (i są) wartością dodaną. Ogrody społecznościowe dają przede wszystkim okazję, by pobyć razem w poczuciu wspólnej troski o najbliższą okolicę.

Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy

Ekonomia współdzielenia w XXI wieku stanowi nie tylko ekologiczną i niskokosztową alternatywę dla idei nieograniczonej konsumpcji i posiadania. To ruch społeczny, który obecnie zyskuje na popularności głównie w swoich spożywczych odsłonach. A jest ich kilka.

Freeganizm, czyli odżywianie się wyrzuconym lub „porzuconym” jedzeniem powoli przestaje być zjawiskiem kontrkulturowym i przebija się do mainstreamu. Ekologia i ciekawość popychają coraz więcej osób w kierunku skipów, czyli wypadów na zaplecza i śmietniki marketów czy hurtowni spożywczych. Sprawny freeganin potrafi znaleźć tam prawdziwe cuda. Dwoma Mekkami trójmiejskich łowców darmowej żywności są hurtownia owoców i warzyw Jurasz oraz Pomorskie Centrum Hurtowe Rënk. Obie placówki znajdują się na obrzeżach Gdańska i są przyjazne dla freegan.

A co, jeśli nie jesteśmy gotowi na freegański skip? „Miękką” formą freeganizmu jest miejski foodsharing. Jak wskazuje anglojęzyczna nazwa, chodzi po prostu o zwykłe dzielenie się jedzeniem, które dzięki społecznościowym możliwościom internetu wychodzi poza grupy sąsiadów i znajomych. Na foodsharingowych grupach na Facebooku znaleźć można niemal wszystko – od nadmiarowych porcji obiadu po nadwyżki plonów z przydomowych ogródków.

Szczególną formą foodsharingu są wyrastające obecnie jak grzyby po deszczu jadłodzielnie, nazywane też lodówkami społecznymi. Ich niewątpliwym plusem jest bezkontaktowość, szczególnie ceniona w epoce koronawirusa. O tym, co może znaleźć się w publicznej jadłodzielni, decydują wewnętrzne regulaminy – zazwyczaj przekazywane jedzenie należy opisać, włącznie z datą przygotowania i listą ewentualnych alergenów. Cała inicjatywa opiera się jednak na społecznym zaufaniu i dobrej woli.

Czy jadłodzielnie mają jakieś minusy? Na pewno można do nich zaliczyć ryzyko, które mimo dobrych chęci wiąże się ze spożywaniem produktów niewiadomego pochodzenia. Dość problematyczny jest też pomocowy kontekst takich inicjatyw. Wiele lodówek społecznych pojawia się w mediach jako „lodówki dla potrzebujących”, skąd bezdomni czy osoby ubogie mogą łatwo pozyskać żywność. Niestety w praktyce może to oznaczać, że osoby w kryzysie bezdomności nie będą miały motywacji do tego, by szukać pomocy w trwałym wyjściu ze swojej sytuacji.

Na koniec nie można pominąć inicjatyw, które wykorzystują jedzenie w celach społecznych i… politycznych. Do tych ostatnich nawiązuje inicjatywa „Jedzenie Zamiast Bomb”, założona przez amerykańskich anarchistów w 1980 roku. Pierwsze akcje JZM w polskich miastach pojawiły się pod koniec lat 90. Od tego czasu aktywiści regularnie pojawiają się m.in. na gdańskim Długim Targu, by pod Fontanną Neptuna wydawać wegetariańskie posiłki dla wszystkich chętnych. Przedsięwzięciu towarzyszy pacyfistyczna idea, że zamiast prowadzić wojny i finansować wyścig zbrojeń, państwa powinny skupić się na pracy na rzecz wspólnego dobra.

Od dobrych kilku lat w Trójmieście funkcjonuje też kuchnia społeczna. Kolektyw aktywistów organizuje spotkania będące okazją do rozmów przy wspólnym – wegetariańskim i wegańskim – stole. Wstęp na spotkania jest bezpłatny pod warunkiem przyniesienia własnego dania, natomiast pozostałe osoby muszą zapłacić za wejściówkę. Zgromadzona kwota zostaje potem przekazana na wybrany cel społeczny.


Czy jest jakaś inicjatywa, o której zapomnieliśmy? A może sam/a prowadzisz działalność foodsharingową lub pomocową, o której powinniśmy napisać? Zapraszamy do kontaktu na biuro@bztrojmiasto.pl!

1% na pomoc!

Wielkimi krokami zbliża się termin rozliczania PIT-ów. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli zdecydujecie się przekazać swój 1% podatku właśnie dla Banku Żywności w Trójmieście. Wystarczy, że w odpowiednim polu formularza wpiszesz:

Związek Stowarzyszeń Bank Żywności w Trójmieście

KRS 0000224076

Możesz także skorzystać z darmowego programu do rozliczania PIT-ów. Znajdziesz go na naszej stronie w zakładce 1% PODATKU.

Jeśli nie wiesz, jak przekazać 1% przy rozliczeniu online, pod tym linkiem znajdziesz wszystkie potrzebne informacje.

Bank Żywności w Trójmieście jest organizacją pożytku publicznego. Oznacza to, że drobiazgowo rozlicza się z każdej otrzymanej darowizny i wszelkich podejmowanych działań. W 2019 roku udało nam się uratować 390 ton żywności, która inaczej trafiłaby do śmieci. To przede wszystkim jedzenie pochodzące z dużych sklepów, restauracji, a także od rolników i producentów. Wszystkie te produkty przekazaliśmy do ponad 50 organizacji charytatywnych, z którymi współpracujemy na co dzień. Dzięki nam ich podopieczni – seniorzy, niepełnosprawni, rodziny wielodzietne, bezdomni – mogą zawsze liczyć na pełnowartościowy posiłek.

W 2019 roku zorganizowaliśmy też ponad 150 różnych warsztatów edukacyjnych, spotkań, kursów i szkoleń z zakresu niemarnowania jedzenia i prawidłowego odżywiania. Wszystko po to, by pokazać, że dobre gospodarowanie zasobami to nasza wspólna sprawa.

Dostosuj stronę